poniedziałek, 6 grudnia 2010

Złodzieje Omega-3

Allle za mną fajny tydzień! Wizyta chochlików niosła ze sobą dużo pozytywnych wrażeń, łącznie z wywróceniem do góry nogami mojego pokoiku :D Ale największe wrażenie było zarazem największym zaskoczeniem, mimo, iż o dziwo, potoczyło się według mojego scenariusza, który sobie wymarzyłam. Że ja się nie kapłam, że to Kami pukał do drzwi, to normalnie kosmos. Ja ostatnio generalnie nierozgarnięta jestem.
Zdjęć narobiliśmy sporo, poimprezowaliśmy, pozwiedzaliśmy, poleczyłam kaca...Nie ma to jak zobaczyć dawno niewidzianych, dobrych znajomych!
A teraz, to ja już myślę tylko i wyłącznie o powrocie do domu. Aaale nie tak prędko, najpierw czeka mnie sporo nauki, jutro prezentacja z patofizjologii, projekt z science communication i egzamin z dutcha! Mam tylko 1,5 tygodnia na to wszystko, a chciałabym w międzyczasie, zanim się pożegnam z beztroskim Gent trochę jeszcze z niego skorzystać: pójśc na St. Pietersplein na lodowisko, na diabelski młyn, grzańca...Pójść do Charlatana, Culture Clubu...Potem jak wrócę to będzie już tylko ostra sesja i nauka, także bez przelewek :/ Wiem, że teraz to są ostatnie dni, jak mogę pokorzystać z uroków Gandawy i już mam wrażenie, że nie udało mi się dobrze wykorzystać tego czasu tutaj. Ale i tak powrót do domu jest dla mnie teraz najważniejszy. Jak ja zobaczę dzieci, to je chyba wszystkie pozjadam! Ania powie,  że mam jej nie całować, Przemek skrzywi się standardowo jak każdy dorosły chłopak w wieku 11 lat, a Misiu zwieje pewnie za nogi tatusia, bo nie będzie na początku pamiętał swojej kuzynki przybyłej ze chwilowej emigracji. Dziadki pewnie dumne, rodzice też (ale pierwszy opieprz dostanę mniej-więcej po 24h od przyjazdu od mamy). Młoda pewnie niewzruszona, ale u niej to normalne ostatnio, jako, że mam wrażenie, że moja siostra albo dorasta intensywnie, albo się cofa. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego gruboskórnego letargu zaniedługo.
Chciałabym sobie kupić coś ładnego na Wigilię, skoro już dostałam kaskę od mamy :> Płytę Brodki też dostałam na Mikołaja od rodziców, ale ja nie wiem, ona jakaś dziwna jest. Niektóre motywy spoko, ale mam wrażenie że ta cała Monisia to chce być po prostu jak najbardziej dziwna. Dzisiaj z Ewaldem  świętujemy Św. Mikołaja z Sangrią, oczywiście jak się pouczymy na jutro...Już i tak długo dzisiaj z Belgami siedziałam nad naszą mową. Żeby mnie tylko prof jutro o szczegóły nie zapytał, bo będzie masakra. Ja i patofizjologia? Nie, dziękuję :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz